Miała być ładna gra i efektowne zwycięstwo. A co wyszło w inauguracyjnym meczu przed własną publicznością? Duże rozczarowanie. Motor prowadził z Sołą Oświęcim od pierwszej minuty. Nie rozgrywał wielkiego meczu, ale powinien podwyższyć wynik. Niestety, w końcówce t rywale zdołali wyrównać i zawody zakończyły się remisem 1:1
Przed meczem Konrad Nowak mówił, że najlepiej gdyby Motor strzelił szybko bramkę. Wtedy nie trzeba będzie się męczyć. I jak powiedział, tak zrobił. To właśnie „Nowy” po kilkudziesięciu sekundach gry wpakował piłkę do siatki. Po centrze Tomasza Brzyskiego uprzedził bramkarza i głową skierował ją do siatki.
Skoro gol padł tak szybko, to wydawało się, że kolejne będą tylko kwestią czasu. I sytuacji nie brakowało. Żółto-biało-niebiescy całkowicie zdominowali przeciwnika. Z rzutu wolnego strzelał Tomasz Brzyski, ale obok bramki. Kilka razy „szarpnął” Grzegorz Bonin jednak jego próbom brakowało precyzji. W 23 minucie powinno być 2:0. Centrował Brzyski, a zza pleców obrońcy wyskoczył Piotr Darmochwał i główkował prawie idealnie. Prawie, bo piłka trafiła w poprzeczkę. Z dobitką nie zdążył też Nowak, którego ubiegli obrońcy.
W końcówce pierwszej połowy Brzyski próbował z dystansu i sprawił trochę kłopotów Kacprowi Mioduszewskiemu. Ten ostatecznie wyszedł jednak obronną ręką z opresji. W 41 minucie Nowak dośrodkował w pole karne, gdzie sam stał Dawid Pożak. Były skrzydłowy Wisły Puławy nie sięgnął jednak piłki. Tuż przed przerwą szybka kontra Motoru mogła zakończyć się drugim golem, ale aktywny Darmochwał minimalnie przestrzelił.
Druga połowa? Przez dobry kwadrans obraz gry nie ulegał zmianie. Gospodarze atakowali i mieli swoje okazje jednak żadnej „setki”. Aż do 62 minuty, kiedy po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Michał Ranko strzelał głową. Mioduszewski zdołał jednak odbić piłkę na kolejny korner.
Później coś zaczęło się dziać pod bramką Adriana Olszewskiego, który do tej pory porządnie się wynudził. W 67 minucie złapał uderzenie z rzutu wolnego. 180 sekund później żółto-biało-niebiescy wrócili z dalekiej podróży. Po rzucie rożnym w polu karnym Motoru zrobił się wielki „kocioł”. Jeden strzał odbił Olszewski, dobitka trafiła w poprzeczkę i ostatecznie udało się wybić piłkę na „uwolnienie”.
Piłkarze Mariusza Sawy dostali kilka znaków ostrzegawczych, ale je zlekceważyli. Na kwadrans przed końcem zawodów dobre podanie w pole karne dostał Eryk Ceglarz. Z łatwością obiegł Olszewskiego i kopnął do „pustaka”. Trener Sawa w poszukiwaniu zwycięskiego gola posłał do boju dwie „wieże” Michała Palucha i Roberta Majewskiego. Żaden z nich tak naprawdę nie doszedł jednak do dobrej sytuacji. W tych ostatnich fragmentach groźniejsza była Soła, ale gracze z Oświęcimia nie potrafili sfinalizować żadnej z dwóch kontr.
No i na inaugurację przed własną publicznością trzeba było się pogodzić z remisem. W następnej kolejce Grzegorz Bonin i jego koledzy zagrają na wyjeździe ze Spartakusem Daleszyce. Mecz zostanie odbędzie się w niedzielę o godz. 17.
Motor Lublin – Soła Oświęcim 1:1 (1:0)
Bramki: Nowak (1) – Ceglarz (75).
Motor: Olszewski – Wołos, Cichocki, Ranko, Brzyski, Bonin (74 Meskhia), Gałecki, Kamiński (85 Majewski), Darmochwał (66 Michota), Pożak (79 Rak), Nowak (85 Paluch).
Soła: Mioduszewski – Chlebowski, Skrzypniak, Szewczyk (70 Szela), Duda, Szymczak, Ceglarz (80 Gaudyn), Chowaniec, Kowalczyk, Kuczak (11 Rogala), Wójcik (90 Stankiewicz).
Żółte kartki: Gałecki, Pożak, Meskia – Gaudyn.
Sędziował: Marek Śliwa (Kielce). Widzów: 2911.